Obraz z Białynicz

Views: 1912

Obecność w Woli Gułowskiej Madonny z Białynicz, której kopię obrazu umieszczono w górnej części ołtarza z prawej nawy, pozwala, aby  przywołać pamięć jednego z wielu dawnych sanktuariów. Podążały bowiem do kresowych Białynicz, by złożyć cześć Matce Boga, tysiące pilgrzymów : litewskich, białoruskich, ukraińskich, polskich i wielu innych. Na zakończenie więc, niech Madonna Białynicka przypomina Marię Pannę obecną niegdyś w sposób szczególny, w wielu sanktuariach kresowych.

Mała miejscowość Białynicze nad niewielką rzeką Drucią (będącą prawym dopływem Dniepru), posiadała dzięki fundacjom rodziny Sapiehów karmelitańskie sanktuarium Maryjne. Dokument fundacyjny wystawił kanclerz i hetman wielki litewski Lew Sapieha w r. 1628, zobowiązując się do wybudowania z drewna kościoła i klasztoru, któremu patronować ma Najświętsza Maria Panna wspólnie ze św. Leonem (fundatorskim opiekunem). Fundację zalegalizował Zygmunt III Waza w 1624 r. Nowo założoną placówkę uposażył Sapieha swoimi wioskami : Cerkowiszcze, Cichcin, Perona, Uholszczyzna, ojcowie Karmelici zaś ze swej strony zobowiązali się obsadzić klasztor conajmniej dwunastoma zakonnikami. Oprócz prowadzenia pracy duszpasterskiej, nauczania w szkole, mieli odprawiać nabożeństwo m.in. „w poniedziałek za grzechy” fundatora, a „w środy z prośbą o jego potrzebach”, natomiast po śmierci Sapiehy „w piątki o Męce Pańskiej” i w intencjach jego dzieci każdej soboty. Młodszy z rodu, Kazimierz Leon Sapieha urządził w klasztorze drukarnię i hojnie uposażył konwent : monstrancją, srebrnymi kielichami oraz wieloma innymi paramentami. Sprawił również „szczerozłotą blachę”, dla najważniejszego w tej świątyni obrazu.

Tradycja ludowa wiele głosiła wieści i legend na temat obrazu białynickiego. Powtarzane były z ust do ust, ubarwiane kolorytem słownego obrazu, wzbogacane fantazją ludzkiego przekazu, chociaż trudne do analizowania w kontekście prawdy historycznej, to jednak w gruncie te powiastki doskonale dokumentują przywiązanie i cześć naszych przodków do Bogarodzicy. Warto przytoczyć choć parę. Jedni twierdzili, że twórcą tej „ikony”, był aż św. Łukasz (ta legenda znajduje wiele pokrewnych analogii). Inni twierdzili, że do namalowania wizerunku zstąpił z nieba anioł. Najbardziej rozbudowaną literacko narrację uwieczniła przed laty Wanda Budnicz – Budzianowska, spisująca opowieść z relacji ks. Czechowicza, ostatniego Karmelity w Białyniczach : „W pewien głuchy wieczór jesienny, gdy zmrok gęsty otulił już ziemię, a chłód przenikliwy zapędził ludzi do ciepłych izb i kominków, do furty klasztornej zapukał przybysz jakiś spóźniony. Brat oddzwierny uchylił drzwi wejściowych i oczom jego ukazała się postać ubogiego staruszka o miłym obliczu. Przybyły pozdrowił słowem Bożem zakonnika…”, i jakiś czas przebywał w klasztorze. W refektarzu przybysza częstowano, ten zaś w milczeniu, ale z uwagą słuchał klasztornych opowieści, w których często przewijał się problem potrzeby w konwencie cudownego obrazu. Nazjutrz na posiłek gość nie przyszedł. Poszedł więc jeden z braci do celi, przeznaczonej na nocny spoczynek dla staruszka, ale i tutaj go nie znalazł. Spostrzegł natomiast wyjętą z zawiasów okiennicę i położoną na stole. Według opowieści : „Na dębowym tle desek jarzył się żywemi barwami śliczny obraz przedstawiający Najświętszą Marię Pannę z Dzieciątkiem na ręku. Dziwnie dobre i słodkie oczy spoglądały na braciszka jak żywe, jakieś nieznane, a mocne uczucie przenikało serce zakonnika, czuł, że stało się coś nadprzyrodzonego.”

Wśród badaczy przeszłości pojawiały się sprzeczne opinie. Żegota Pauli skrupulatny poszukiwacz ginących okruchów historii, podaje w swoich zapiskach opartych na źródłach rosyjskich, że OO. Karmelici otrzymali ten obraz za pośrednictwem Lwa Sapiehy, od Bazylianów z kutejskiego monasteru na przedmieściach Orszy, w r. 1623. Informacji tej nie uznał za wiarygodną, zasłużony dla mariologii O. Wacław Nowakowski (kapucyn), który znał z opowiadań tradycję klasztorną i nią przepojony, w staruszku z przytoczonej wyżej opowieści widział twórcę obrazu. Ów wędrowny artysta, według podań przekazanych piórem przez O. Wacława, nie wykończył szat Madonny i nie wziąwszy zapłaty – zniknął.

Pewne informacje na temat kultu w Białyniczach pojawiają się od 1634 r. W r. 1635 Krzysztof Zawisza (marszałek wielki litewski) sprawił dla cudownego obrazu sukienkę z koronami, srebrną, pozłacaną. W obliczu : rabunku, zbrodni i pożogi jaką niosły wojska moskiewskie na kresach Rzeczypospolitej, jesienią 1655 r., obraz Marii z Białynicz przeniesiono do Lachowicz w dawnym województwie nowogrodzkim. Miejscowość ta wówczas należała do Pawła Sapiehy hetmana litewskiego i była dobrze ufortyfikowanym na Litwie punktem obronnym. W tym samym czasie, gdy Częstochowa broniła się przed inwazją szwedzką, Lachowice z Białynicką Madonną dawały odpór atakom moskiewskich najeźdźców. Wtedy, powiada w pamiętniku Pasek, Polacy zgodnie z Litwinami : „idąc, odprawowali swoje nabożeństwa, śpiewali godzinki, kapelani na koniach jadąc, słuchali spowiedzi. Każdy dysponował się, żeby był jak najgotowszy na śmierć”. Po zwycięstwie, Czarniecki z Sapiehą triumfalnie wchodzili do Lachowic i wraz z tłumami chóralnie odśpiewali Te Deum Laudamus przed obrazem z Białynicz, a był to dzień Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny.

Wizerunek z Białynicz trwał w bezpieczniejszych Lachowicach ponad wiek. Dopiero dzięki zabiegom OO. Karmelitów i poparciu księżnej Teofili z Jabłonowskich Sapieżyny (małżonki Józefa Sapiehy krajczego litewskiego), doprowadzono do uroczystego powrotu obrazu do Białynicz, dla którego w 1760 r. wzniesiono nowy kościół. Od 1755 r. działała komisja, zbierająca pod przysięgą wiadomości o cudownych uzdrowieniach i nadprzyrodzonych wpływach uzyskanych za pośrednictwem modłów zanoszonych przed oblicze tej właśnie Madonny. W komisji pracował ks. Jan Szumski i ks. Józef Kryński, mocą decyzji biskupa wileńskiego Michała Jana Zienkowicza. Po rozpoznaniu sprawy papież Benedykt XIV wydał w r. 1756 bullę z zezwoleniem na koronację tego obrazu.

Niezwykle okazałe ceremonie koronacyjne odbywały się dopiero w 1761 r. Złote korony wykonano ze składek zbieranych w całej Rzeczypospolitej, chociaż akcentowano duży wkład finasowy dwóch wielmożów litewskich Michała Radziwiłła oraz Jerzego Ogińskiego. Aby przybliżyć malowniczość koronacyjnych uroczystości, sięgnijmy po kilka szczegółów. Dnia 9 września przybyli do Białynicz gospodarze, którymi obok OO. Karmelitów byli Ogińscy. Helena znana ze zręczności”w sztukach rycerskich” (srebrne talerze na ucztach w trąbki skręcała) oraz Ignacy – kasztelan i marszałek wielki litewski. Na powitanie wystrzelono „..sto razy z moździerzów klasztornych przy odgłosie trąb i kotłów”, wchodzili do kościoła, gdzie wysłuchali wybornej oracji ks. Adryana Suryna, „..po której Te Deum laudamus śpiewne było i Msza św. przed Obrazem N. Maryi Panny odprawiała się z rezonacją kapeli klasztornej”. 15 IX zjeżdźały się na koronację chorągwie rycerstwa. Przykładowo „..Chorągiew sto konna Nadworna J.W. Imci Pana Michała z Kozielska Ogińskiego Pisarza Polnego W.X.L. ze wszystkimi Officerami w Paradnym Mundurze na dzielnych koniach. Przyprowadzono (…) 30 sztuk armat wielkich z Litwy..” Dwa dni później (17 IX) przyjechał biskup koronator „w karecie paradnej”. Białynicze należały do diecezji wileńskiej, ale tutejszy orydynariusz niedawno zmarł, biskupstwo wakowało. Dlatego Stolica Apostolska wyznaczyła do prowadzenia uroczystości biskupa smoleńskiego Jerzego Mikołaja Hilzena. 18 IX o godzinie 3-ej po południu OO. Karmelici z poprzedzających ich Bractwem Szkaplerza i towarzyszącymi OO. Dominikanami wyszli z procesją do pałacu aby składać oficjalne prośby ceremonialne o koronowanie obrazu. 19 IX o godzinie 2 -ej na sygnał dany strzałem armatnim odezwały się kapele jedna na ganku kościelnym do grania gotowa, inne rozstawione przy bramach truimfalnych, wtedy „..wyszły wszystkie chorągwie i Bractwa o pół milę dobrą za miasto na przyjęcie i sprowadzenie Koron”, które następnie trzymał jadący w karecie Antoni Pac, na poduszce aksamitnej. Przed karetą kroczyło dwieście koni jednej maści, przybrasnych w bębny, proporce itp. W orszaku zwracała uwagę chorągiew, przez Barbarę z Zawiszów Radziwiłłową, przysłana”..na ten Akt z konterfektem na jednej stronie Nayś. Maryi Panny Białynickiey z drugiej S. Oyca Eliasza Patryarchy Zakonu Karmelitańskiego”. Dalej postępowały bractwa, rycerstwo, kawalkada dworzan, liczne rzesze duchownych i wiernych.

Podczas aktu koronacji 20 IX OO. Karmelici stojąc przy prezbiterium trzymali gorejące pochodnie. O. Eustachy Rymowicz prowincjał wraz z przorem białynickim O. Pawłem Piotrowskim w swoim i następców imieniu, przyrzekali, że tych koron od obrazu oddalać nie będą.

Rozwijanie czci dla Najświętszej Marii Panny, niezależnie od miejsca i czasu, jest jednym z naczelnych posłannictw zakonu OO. Karmelitów, ojców i braci, którym patronuje prorok Eliasz, pełen płomiennej gorliwości i całkowitej wierności Bogu oraz swemu powołaniu.